
redaktor
Inhalacje powietrzem z ula, warsztaty z pszczelarstwa, książki poświęcone tym owadom, promocja tradycyjnych produktów pszczelich czy wydarzenia kulturalne, z odbywającym się w najbliższą niedzielę Proszowickim Miodobraniem na czele – to tylko wybrane przykłady zadań mających uświadomić mieszkańcom nieodzowną rolę pszczół dla środowiska i w naszym życiu. Ich realizacja jest możliwa dzięki kilku konkursom realizowanym przez Województwo Małopolskie i finansowanym z jego budżetu oraz ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020.
O tym, że pszczoły są ludziom niezbędne do przeżycia wiadomo nie od dziś. Niestety z roku na rok pszczół na świecie ubywa. Od kilku lat przybiera też na sile debata na ten temat, szczególnie gdy pojawiają się kolejne doniesienia o wyginięciu całych pszczelich rodzin. Przyczyną są głównie choroby i pestycydy, ale też utrata siedlisk i zmiany klimatyczne. Przytacza się wówczas przypisywane – niesłusznie - Albertowi Einsteinowi słowa o tym, że jeśli na świecie zabraknie pszczół, ludziom na ziemi pozostaną jedynie cztery lata istnienia…
Tym małym, pracowitym owadom zawdzięczamy nie tylko miód czy inne produkty o właściwościach leczniczych. Dla środowiska zdecydowanie ważniejszy jest ich instynkt do zapylania roślin. Na szczęście nie tylko w Małopolsce wraca moda na pszczoły. Kilka miesięcy temu ule stanęły m.in. na dachu teatru im. J. Słowackiego w Krakowie. Cieszę się, że to kolejna inicjatywa pszczelarzy z naszego regionu i dzięki ich zaangażowaniu w całym województwie odbywa się szereg wydarzeń promujących pszczelarstwo
– mówi wicemarszałek Wojciech Kozak.
Już w najbliższą niedzielę, 20 sierpnia odbędzie się Proszowickie Miodobranie, gdzie będzie można zaopatrzyć się w polskie miody i inne produkty pszczele, a także porozmawiać z pszczelarzami o tym, jak każdy z nas może dołożyć swoją cegiełkę do tego, aby pomóc tym owadom w przetrwaniu. Nie zabraknie też „ulika edukacyjnego”, dzięki któremu każdy będzie mógł obserwować pszczoły podczas ich pracy. Równocześnie odbędzie się konferencja poświęcona prawidłowemu prowadzeniu pasieki. Kolejną propozycją jest Święto Miodu i Pszczoły w Krzeszowicach – VI Krzeszowickie Miodobranie. Podczas festynu będzie można m.in. przekonać się na czym polega praca świecownika, jak pracują bartnicy, a także samemu stać się garncarzem. Każdy, kto chciałby natomiast poznać historię pszczelarstwa na południowych krańcach naszego regionu powinien zaopatrzyć się w publikację „Pszczelarstwo – historia i dziedzictwo regionu Orawy i Podhala”, w której można będzie m.in. znaleźć mapę z zabytkowymi pasiekami tego terenu. Jej wydanie poprzedziły warsztaty dla dzieci i młodzieży prowadzone przez mistrzów pszczelarstwa. Oba działania były możliwe dzięki konkursowi "Mecenat Małopolski".
Zupełnie inną propozycję przygotowuje Gospodarstwo Pasieczne Sądecki Bartnik. Dzięki wsparciu z RPO WM 2014-2020 powstanie tam chata wystawiennicza, edukacyjny ogród dydaktyczny, a także 5 pawilonów apiterapeutycznych do inhalacji powietrzem z ula. Chata posłuży też do organizacji zajęć dydaktycznych dla dzieci i młodzieży. W ogrodzie dydaktycznym „Zostań pszczołą/ pszczelarzem” na specjalnych urządzeniach będzie można obserwować naturalne zachowania owadów oraz podglądać życie pszczelej rodziny. Ciekawostką są natomiast pawilony apiterapeutyczne. Do każdego z nich będzie dołączonych kilka uli z 8 rodzinami pszczelimi, a wszystko to odpowiednio oddzielone, aby owady nie przedostały się do pawilonów. Z sesji inhalacyjnych będzie można korzystać od kwietnia do października, czyli podczas tzw. wylotowej aktywności pszczół.
źródło: malopolska.pl
Offenbach bez cenzury
Inscenizacja Wielkiej księżnej Gerolstein, operetki Offenbacha, przygotowana przez Teatr Muzyczny w Łodzi idealnie wpisała się w klimat 51. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju. Wspaniała muzyka pełna wpadających w ucho arii i duetów, piękne kostiumy i bardzo dobre wykonanie przypadło do gustu publiczności. Widzowie zgromadzeni licznie w czwartek, 17 sierpnia w Pijalni Głównej, długo oklaskiwali artystów. Całość poprowadziła świetna młoda dyrygentka Elżbieta Tomala-Nocuń, absolwentka uczelni muzycznych w Łodzi i we Wrocławiu.
Operetka Wielka księżna Gerolstein Offenbacha należała do tych dzieł, które zostały ocenzurowane w PRL-u. Utwór będący satyrą polityczną nie podobał się ówczesnej polskiej władzy. Dziwne, że ta polityczna w swym wydźwięku operetka nie miała problemów po swojej prapremierze, która odbyła się 1867 roku w Paryżu. Wówczas na przestrzeni kilku tygodni od prapremiery to dzieło obejrzały najważniejsze postaci życia politycznego, m.in. Napoleon III, król Prus Wilhelm i car Aleksander II. Być może nie dostrzegli w tym zabawnym utworze, pokazującym absurd wojen, niebezpieczeństwa dla siebie.
Premiera inscenizacji, w reżyserii Piotra Bikonta, która odbyła się w zeszłym roku, przygotowana przez Teatr Muzyczny w Łodzi, według oryginalnego libretta czyli bez cenzury, wzbudziła ogromne zainteresowanie publiczności i mediów. Stała się głośnym przywróceniem dzieła do pierwotnej wersji i też silnym głosem pacyfistycznym. Pewnie dlatego uczestnicy festiwalu czekali na ten spektakl z dużym zainteresowaniem.
Fabuła operetki Offenbacha przyniosła śmiech, przede wszystkim z absurdalnych decyzji głównych bohaterów, ale i gorzki uśmiech. Opowieść w stylu dzielnego wojaka Szwejka bawi i śmieszy absurdalnością, ale i jednocześnie zastanawia, czy aby przypadkiem historia o mechanizmach funkcjonujących w armii nadal nie jest aktualna. Publiczność często wybuchała śmiechem, ale był to śmiech z refleksją, bo mianowania generalskie i dymisje będące jedynie kaprysem księżnej, mogą się wydać dość współczesnym problemem.
W tytułowej roli mogliśmy podziwiać Małgorzatę Długosz, artystkę znaną z wielu polskich scen. Partnerowali jej m.in.: Karol Lizak, wcielający się w postać szeregowego Fryca, który szybko wzniesiony do godności generalskiej, jeszcze szybciej został jej pozbawiony, a wszystko dlatego, że nie odwzajemniał uczucia księżnej; Emilia Klimczak, sceniczna Wanda, rywalka księżnej; Paweł Erdman jako generał Bum; Maciej Markowski zabawny baron Puck i Szymon Jędruch, który bardzo dowcipnie zbudował postać księcia Pawła, starającego się o względy tytułowej bohaterki. Ale najważniejsza w tym utworze była muzyka, doskonała, wpadająca w ucho, taneczna, pełna m.in. walców, polek i galopów, ale też i marszów. Aż przyjemnie było posłuchać.
Czwartkowe popołudnie należało do Kateriny Hebelkovej, mezzosopranistki na stałe współpracującej z operami w Pradze, Linzu, Freibergu, Monachium, Dijon i Klagenfurcie. Artystka zachwyciła głosem, techniką wykonania, ale także i urodą. Koncert, którego była gwiazdą odbył się w Cerkwi Grekokatolickiej pw. św. św. Piotra i Pawła w Krynicy, swój tytuł Erbaume dich zaczerpnął z arii Bacha Erbaume dich, mein Gott (Zmiłuj się mój Boże) pochodzącej z najsłynniejszego dzieła baroku Pasji według św. Mateusza. Wypełniły go najpiękniejsze arie i utwory barokowe autorstwa najbardziej znanych kompozytorów z epoki. I tak zabrzmiało w wykonaniu śpiewaczki m.in.: aria Ombra mai fu z opery Xerxes Haendla aria Fac ut mortem ze Stabat Mater Pergolesiego, aria J’ai perdu mon Euridice z opery Orfeusz i Eurydyka Glucka. Nie zabrakło też instrumentalnych przebojów baroku jak choćby Aria na strunie G z III Suity D - dur Bacha. Artystce towarzyszyła Wiener Solisten Orchester, w składzie: Piotr Gładki (I skrzypce, kierownictwo artystyczne), Marta Lizak (II skrzypce), Gerda Fritzsche (altówka), Stanisław Pasierski (kontrabas), Takeshi Moriuchi (klawesyn), a całość słowem dopełniła Elżbieta Gładysz. Piękna muzyka, doskonałe wykonanie, niezwykłe wnętrze świątyni sprawiły, że był to koncert bardzo nastrojowy.
Kilka tysięcy osób codziennie podczas festiwalu o godz. 18.45 oczekuje swoich idoli. I za każdym razem wielkimi brawami i okrzykami wita wjeżdżający na Deptak samochód marki Dodge, wiozący słynną parę Jana Kiepurę i Martę Eggerth (Adam Sobierajski i Katarzyna Laskowska), w którym za kierownicą siedzi jego właściciel Władysław Płaczek. Samochód podjeżdża pod muszlę koncertową, w której już czeka Krynicka Orkiestra Zdrojowa pod dyrekcją Mieczysława Smydy i … rozpoczyna się niezwykły muzyczno-słowny dialog z publicznością, który prowadzi Łukasz Lech. Opowieści i piękna muzyka, a także wspólne śpiewanie z publicznością sprawiają, że codzienne odcinki Uśmiechnij się z Kiepurą należą do ulubionych wydarzeń festiwalowych. Wczoraj wykonane zostały hity opery i operetki, m.in.: La donna e mobile Verdiego, czy Lehara: Vilia oraz Usta milczą.
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
''Wielka księżna Gerolstein''Małgorzata Długosz,Karol Lizak ,fot.Andrzej Kalinowski
''Wielka księżna Gerolstein''Paweł Erdman,Małgorzata Długosz,fot.Marian Gdula
''Erbarme dich''Katerina Hebelkova,fot.Andrzej Kalinowski
Czas na barok w operze
Jedyna komiczna opera słynnego kompozytora Haendla, gwiazdy XVIII wiecznego Londynu, opowiadająca o perypetiach miłosnych, które choć zapowiadają się tragicznie kończą się szczęśliwie, czyli spektakl Xerxes został wczoraj przedstawiony, w środę 16 sierpnia w ramach 51. Festiwalu im. Jana Kiepury, w Pijalni Głównej w Krynicy-Zdroju. Po raz pierwszy w historii festiwalu zabrzmiała barokowa opera na historycznych instrumentach. Po raz pierwszy też w głównym nurcie została pokazana kompletnie inna, barokowa technika śpiewu. I to wszystko w interpretacji młodych artystów, którzy debiutowali na tak wielkiej i prestiżowej scenie.
Już stało się tradycją, że festiwal, oprócz prezentacji gwiazd promuje młodych artystów. Inscenizacja, która została przygotowana przez Akademię Muzyczną w Krakowie swoją premierę miała w lutym tego roku. Całość wyreżyserował: Włodzimierz Nurkowski, scenografię przygotowała Hanna Sekuła, zaś kierownictwo muzyczne objął Rafał Jacek Delekta (współpraca muzyczna Dominika Peszko i Teresa Piech). Wystąpili: Jarosław Bielecki – Xerxes, Agata Dembska – Kornaga – Arsamene, Daria Proszek – Amastre, Julia Malik – Romilda, Emilia Żurek – Atalanta , Sławomir Broś – Ariodate, Jan Bukowski – Elviro. Solistom towarzyszył Chór Wydziału Wokalno-Aktorskiego i Orkiestra Barokowa Akademii Muzycznej w Krakowie.
Barokowa opera została tu przedstawiona w wersji współczesnej. Warto przypomnieć, że zaplanowana przez kompozytora akcja odbywa się w V wieku przed naszą erą, w Abydos, czyli w Azji Mniejszej, nad cieśniną Hellespont. Na scenie otrzymaliśmy jednak współczesny obrazek, z panoramą wielkiego nowoczesnego miasta w tle. Opera opowiada o zawiłościach miłosnych głównych bohaterów: perskiego króla Xerxesa, Romildy, Arsamene i Amastry. Słowo zawiłości jest tu bardzo na miejscu, ponieważ wątki plączą się ze sobą, a jakby tego było mało bohaterowie przebierają się za innych by sprawdzić wierność tych, których kochają. I jak to w barokowych operach bywa intryga goni spisek.
Spore brawa należą się tu młodym artystom i to wszystkim. Nie było to łatwe śpiewanie, zwłaszcza, że reżyser narzucił artystom wiele zadań aktorskich. Ale mimo to okazało się, że jest możliwe, by i w takiej sytuacji śpiewać precyzyjnie. Niewątpliwie wszyscy na widowni czekali na najsłynniejszą arię i jedyną znaną z tej opery Ombra mai fu, popularną dzięki filmom: Farinelli czy wcześniej Niebezpieczne związki. Nie czekali zbyt długo, bo aria ta wykonywana przez Xerxesa praktycznie otwiera operę. Śpiewając te najpiękniejsze frazy, perski król sadzi drzewo pomyślności by „żadne niepomyślne wiatry nie zakłóciły naszego spokoju, obyśmy mogli zażywać jego przyjemnego cienia”. Jarosław Bielecki zmierzył się z tą arią, którą znamy z najlepszych wykonań, takich śpiewaków jak m.in.: Caruso, Beniamino Gigli, Jose Carreras, Cecilia Bartoli, Renée Fleming czy słynny Philippe Jaroussky. Nie była to prosta sprawa, ale wypadł w tym utworze całkiem dobrze.
Koncerty promenadowe zawsze cieszą się ogromnym zainteresowaniem festiwalowej publiczności. Tak było w środę, na Deptaku przy Pijalni Głównej, gdzie wystąpiła Salonowa Orkiestra Camerata pod kierunkiem Wiesława Murzańskiego. Soliści, oklaskiwani mocno przez zgromadzoną publiczność, przedstawili program lekki, łatwy i przyjemny, idealnie pasujący do atmosfery letniego popołudnia w tętniącym życiem uzdrowisku. Bożena Zawiślak-Dolny (sopran), Agnieszka Zabrzeska (sopran), Jakub Oczkowski (tenor), Jacek Ozimkowski (bas) zaprezentowali hity z operetek, musicali a także piosenki z repertuaru Kiepurowskiego. A to publiczność krynicka lubi najbardziej. Zabrzmiały m.in.: kompozycje Straussa: aria Adeli z opery Zemsta nietoperza (Agnieszka Zabrzeska) czy kuplety Żupana z opery Baron cygański (Jacek Ozimkowski); aria Tasilla Graj cyganie z operetki Hrabina Marica Kalmana (Jakub Oczkowski); czy słynny fragment z musicalu My fair lady, którego autorem jest Fryderyk Loewe Przetańczyć całą noc (Bożena Zawiślak-Dolny). Artyści, którzy wykonują ten repertuar od lat porwali publiczność. Brawom nie było końca, a słuchacze bawili się dobrze niezależnie od pokolenia.
W tym samym czasie, w kościele w Tyliczu odbył się koncert kameralny Stworzenie świata, wypełniony m.in. cyklem pieśni Ave Maria czy muzyką filmową twórców (Kilar, Lorenc), którzy komponowali na chwałę Boga, w wykonaniu: Bogumiły Dziel-Wawrowskiej (sopran) i Moniki Polaczek-Przestrzelskiej (fortepian).
Jak zwykle kolejny odcinek plenerowego widowiska Uśmiechnij się z Kiepurą przyniósł nowe anegdoty o Janie Kiepurze i Marcie Eggerth (w tych rolach Adam Sobierajski i Katarzyna Laskowska), które przedstawił Łukasz Lech; przyniósł też garść pięknych utworów, takich jak m.in.: Gdzie mieszka miłość Kalmana czy Wielka sława to żart Straussa.
Wielu widzów ściągnęła też do Starego Domu Zdrojowego kolejna odsłona Krynickich Spotkań z Artystą. Tym razem gościem Elżbiety Gładysz był Hubert Zapiór, baryton, absolwent wydziału wokalno-aktorskiego Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie oraz Akademii Teatralnej w Warszawie, uczestnik Akademii Operowej przy Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Artysta wystąpił dwa dni wcześniej w koncercie Kiepura i co dalej? zyskując spory aplauz publiczności. Podczas spotkania mówił m.in., że od września rozpocznie studia w The Juilliard School w Nowym Jorku, na które otrzymał stypendium. Aby jednak mógł z niego skorzystać musi zebrać 10 tys. dolarów. W tym celu założył stronę www.gofundme.com/hubert-zapior, licząc na wsparcie, tych którym serce bije dla śpiewu. Spotkanie dopełniła muzyka. Hubert Zapiór wykonał m.in. arię Hrabiego Hai gia vinto la causa z III aktu Wesele Figara Mozarta. Zaśpiewał także w duecie w Aleksandrą Szmyd, sopran Crudel, perche fin’ora także z Wesela Figara oraz słynne La ci darem la mano z opery Don Giovanni Mozarta. Warto pomóc młodemu artyście!
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
fot:
Koncert promenadowy-Magdalena Drohomirecka,Łukasz Lech,Jacek Ozimkowski,Bożena Zawiślak-Dolny,Jakub Oczkowski,Agnieszka Zabrzeska, fot. Andrzej Kalinowski.
Xerxes fot. Marian Gdula
Chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe. W Piorunce zderzyły się trzy samochody. Dwie osoby zostały zabrane do szpitala z lekkimi obrażeniami ciała.
W Piorunce na DK-981 zderzyły się trzy samochody osobowe, które po kraksie zajmowały oba pasy jezdni. Pojazdami podróżowało łącznie osiem osób. Z pomocą jako pierwszy na miejsce przybył zespół pogotowia ratunkowego, który wracał z innego zdarzenia i najechał na wypadek.
Co było przyczyną kolizji? Kto zawinił? Oto zapytaliśmy policjantów z KM Policji w Nowym Sączu.
- Kierujący samochodem marki Ford w trakcie omijania nie zachował ostrożności i doprowadził do zderzenia z prawidłowo jadącym pojazdem marki Volkswagen Golf. Sprawca kolizji został ukarany mandatem karnym – informuje oficer dyżurny sądeckiej policji.
Dwie osoby z lekkimi obrażeniami ciała zostały zabrane do szpitala. Działania ratowników trwały prawie trzy godziny. Kierowcy musieli uzbroić się w cierpliwość, ponieważ ruch odbywał się wahadłowo.
źródło: sadeczanin.info
Małopolscy przedsiębiorcy mają szanse otrzymać pieniądze na rozwój innowacji w swojej firmie. Dotacje, przyznawane w formie bonów na innowacje, pozwolą nie tylko na rozwój nowatorskich projektów, ale także na nawiązanie współpracy z sektorem naukowo-badawczym oraz proinnowacyjnym otoczeniem biznesu – laboratoriami, uczelniami technicznymi czy parkami technologicznymi. Ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020 przeznaczono na ten cel 16 mln zł.
Dofinansowanie przyznawane jest już po raz trzeci – wartość dotacji przyznawanych w ramach bonów na innowacje może wynieść maksymalnie 50 000 zł (mały bon) lub 100 000 zł (duży bon na innowacje).
Małopolscy przedsiębiorcy coraz chętniej sięgają po unijne wsparcie na badania i rozwój nowoczesnych technologii. O bezzwrotne dotacje mogą aplikować mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa, które dzięki uzyskanym środkom mają możliwość m.in. opracowania nowych, a także ulepszenia już istniejących produktów czy usług. Co warto podkreślić, maksymalny całkowity koszt dofinansowania może wynieść aż 90% wartości projektu
- mówi Stanisław Sorys, Wicemarszałek Województwa Małopolskiego.
Nabór trwa do 31 października 2017 r. Przyznane pieniądze mogą zostać przeznaczone na rozwój badań przemysłowych, eksperymentalnych prac rozwojowych oraz usług w zakresie wzornictwa.
Małopolscy przedsiębiorcy mają szanse otrzymać pieniądze na rozwój innowacji w swojej firmie. Dotacje, przyznawane w formie bonów na innowacje, pozwolą nie tylko na rozwój nowatorskich projektów, ale także na nawiązanie współpracy z sektorem naukowo-badawczym oraz proinnowacyjnym otoczeniem biznesu – laboratoriami, uczelniami technicznymi czy parkami technologicznymi. Ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020 przeznaczono na ten cel 16 mln zł.
Dofinansowanie przyznawane jest już po raz trzeci – wartość dotacji przyznawanych w ramach bonów na innowacje może wynieść maksymalnie 50 000 zł (mały bon) lub 100 000 zł (duży bon na innowacje).
Małopolscy przedsiębiorcy coraz chętniej sięgają po unijne wsparcie na badania i rozwój nowoczesnych technologii. O bezzwrotne dotacje mogą aplikować mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa, które dzięki uzyskanym środkom mają możliwość m.in. opracowania nowych, a także ulepszenia już istniejących produktów czy usług. Co warto podkreślić, maksymalny całkowity koszt dofinansowania może wynieść aż 90% wartości projektu
- mówi Stanisław Sorys, Wicemarszałek Województwa Małopolskiego.
Nabór trwa do 31 października 2017 r. Przyznane pieniądze mogą zostać przeznaczone na rozwój badań przemysłowych, eksperymentalnych prac rozwojowych oraz usług w zakresie wzornictwa.
źródło: malopolska.pl
Komunikat prasowy 16.08.2017
Szóstka na szóstkę!
Jeżeli taką mamy młodzież wokalną, to można być spokojnym o przyszłość polskiej sceny i estrady. Koncert Kiepura i co dalej?, który odbył się 15 sierpnia, w Pijalni Głównej w ramach 51. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju, udowodnił to wielokrotnie. Publiczność doceniła talent młodych i mocno oklaskiwała artystów nagradzając ich na finał owacją na stojąco. Trudno się dziwić, na scenie zaprezentowało się sześcioro najzdolniejszych polskich śpiewaków, wyselekcjonowanych przez prof. Ryszarda Karczykowskiego, zwanego poławiaczem muzycznych pereł. I tak wystąpili: Natalia Brodzińska (sopran koloraturowy), Wanda Franek (alt), Joanna Moskowicz (sopran), Paweł Brożek (tenor), Albert Memeti (tenor), Hubert Zapiór (baryton). Śpiewakom towarzyszyła Sinfonietta Cracovia pod batutą Moniki Wolińskiej, pierwszej polskiej dyrygentki, która prowadziła orkiestrę w Carnegie Hall.
Jak mówiła prowadząca wieczór Małgorzata Janicka-Słysz, warto zapamiętać te nazwiska, gdyż już niebawem będzie o nich głośno. Publiczność miała ku temu wiele okazji, ponieważ każdy z śpiewaków wystąpił kilka razy prezentując się w różnorodnym repertuarze. A do tego wszystkie zapowiedzi służyły poznaniu młodych artystów, którzy są absolwentami różnych polskich uczelni: Poznania, Gdańska, Warszawy, Krakowa. Wiele dowiedzieliśmy się o nich. M.in. zaskoczyli pokorą do zawodu i świadomością, że ciągle trzeba się uczyć. Zaskoczyli też dojrzałością, jak np. Hubert Zapiór, który uważa, że „muzyka jest narratorem emocji”.
Koncert zaplanowany i przygotowany przez prof. Ryszarda Karczykowskiego miał piękną dramaturgię. Otworzyła go uwertura z operetki Lekka kawaleria Franza von Suppe, a potem zabrzmiały arie Mozarta, Rossiniego, Czajkowskiego, Pucciniego, Offenbacha, Verdiego oraz fragmenty z operetek, a nawet piosenki.
I tak Natalia Brodzińska zaprezentowała się m.in. w piekielnie trudnej arii Królowej nocy z opery Czarodziejski flet Mozarta, czy także w czardaszu Zoriki Kiedy skrzypki grają z operetki Cygańska miłość Lehara, w którym zagrała także z dużą energią na skrzypcach; Wanda Franek, o przepięknym niskim głosie urzekła w arii Pauliny Da vspomnila z opery Dama pikowa Czajkowskiego; Joanna Moskowicz zaś wspaniale wykonała m.in. arię Rozyny Una voce poco fa z opery Cyrulik sewilski Rossiniego. Panowie także porwali publiczność: przede wszystkim Paweł Brożek, o pięknej barwie głosu podobnej do Pavarottiego. Publiczność nie szczędziła mu braw i okrzyków radości, wywołując go wiele razy na estradę. Niezwykle pięknie zabrzmiała w jego wykonaniu aria Rudolfa Che gelida manina z opery Cyganeria Pucciniego, czy pieśń z repertuaru Jana Kiepury Ninon, ach uśmiechnij się. Swoje pięć minut miał także Hubert Zapiór, który zaprezentował się m.in. w arii Hrabiego Hai gia vinta la causa z opery Wesele Figara Mozarta, czy Albert Memeti, świetny tenor, który zabłysnął przede wszystkim w arii Almavivy Ecco ridente in cielo z opery Cyrulik sewilski Rossiniego. Na koniec wszyscy razem wykonali finał z operetki Zemsta nietoperza Straussa, co zresztą powtórzyli na stanowcze żądanie publiczności.
W ramach wieczornego koncertu wystąpiła także 17-letnia Weronika Niczyporuk, pacjentka prof. Henryka Skarżyńskiego, który jako pierwszy w Polsce w 1992 roku przeprowadził operację wszczepienia implantu ślimakowego osobie niesłyszącej, laureatka festiwalu Ślimakowe Rytmy. Wykonała piosenkę Anny German Powracające walczyki. Była to bardzo przejmująca prezentacja.
Wiele pięknych tematów muzycznych, świetne wykonanie i wielkie wzruszenia – taki był wtorkowy popołudniowy koncert, podczas którego zabrzmiało Requiem Katyńskie skomponowane przez Pawła Muzykę. Było to trzecie wykonanie w Polsce. Utwór stworzony, by uczcić pamięć ofiar zbrodni katyńskiej, premierę miał 12 kwietnia, w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Trwające godzinę dzieło zostało napisane na monumentalną obsadę i łączy w sobie muzykę z obrazem. Wyświetlane na ekranie archiwalne zdjęcia z odkrycia zbrodni katyńskiej czy artykuły z gazet sprawiały, że muzyka brzmiała jeszcze bardziej przejmująco. Kompozytor zdecydował się także, aby części mszy żałobnej połączyć z piosenką, co nadało utworowi współczesnego charakteru. Świetne grono wykonawców – Katarzyna Oleś-Blacha (sopran), Małgorzata Walewska (mezzosopran), Tomasz Kuk (tenor), Przemysław Firek (bas), Beata Rybotycka (piosenka), Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, Chór Polskiego Radia, Chór Chłopięcy Filharmonii Krakowskiej (przygotowanie Lidia Matynian) Sebastian Perłowski (dyrygent) – sprawiło, że publiczność zgromadzona w kościele św. Antoniego Padewskiego długo oklaskiwała utwór i kompozytora, który przyjechał do Krynicy, by posłuchać tej prezentacji.
Kompozytor był zresztą wcześniej gościem w programie Elżbiety Gładysz Krynickie Spotkania z Artystą. Mówił m.in. o genezie powstania Requiem Katyńskiego. Przypomniał, że chciał uczcić tych, którzy zginęli w Katyniu utworem muzycznym. Zwierzył się z tego Przemysławowi Firkowi, prezesowi Instytutu Promocji Kultury Polskiej, który zachęcił go mówiąc krótko: pisz! Tak powstał utwór, a Przemysław Firek doprowadził do jego wykonania.
Tradycyjnie już, kolejny odcinek Uśmiechnij się z Kiepurą i 15 sierpnia ściągnął na Deptak tłumy. Ale miłośnicy śpiewającej pary Adama Sobierajskiego i Katarzyny Laskowskiej otrzymali bonus: jeszcze dodatkową odsłonę cyklu ale… na Górze Parkowej. Było wiele pięknych utworów, a anegdoty, które opowiada w programie Łukasz Lech oscylowały wokół podróży Jana Kiepury. I na Górze Parkowej było wielu wielbicieli mistrza Jana.
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
fot: Kiepoura i co dalej. Paweł Brożek (tenor), Wanda Franek (alt), Hubert Zapiór (baryton) fot. Marian Gdula
KIepura i co dalej. Wanda Franek (alt) Natalia Brodzińska (sorpan) fot. Marian Gdula
Requiem katynskie fot. Andrzej Kalinowski